żyję, żyję, a jakże. tylko dA odmawia posłuszeństwa.
w dalszym ciągu biegam z aparatem (nikona d40 się dorobiłam), w dalszym ciągu pomieszkuję w Poznaniu, w dalszym ciągu wkładam głowę do fontanny i skaczę po kałużach.
jedyne, co się zmieniło, to to, że teraz nikt mnie nie kocha i nie dotrzymuje mi towarzystwa w tych wszystkich fajnych sprawach, w których ktoś towarzystwa dotrzymywać powinien. ale że jestem silną kobietą (i nie chodzi o to, że mam 4.0 w bicku xD), daję sobie radę.
nowa